EN

24.05.2014 Wersja do druku

Bonaszewski: Przyglądam się sobie

- Dostojewski mnie zgarbił, Camus znihilował. Miałem 15 lat i myślałem, że to potworne, że istnieję - opowiada Mariusz Bonaszewski.

W podstawówce pobiłem rekord, przez 27 dni nie chodziłem na lekcje. Szkoła zorientowała się dopiero po 27 dniach, oczywiście rodzice, pytania, co robiłem. Bo każdego dnia wychodziłem z domu z teczką, po południu odrabiałem lekcje. - Chodziłem do lasu, na śmietnisko koło Słupska. - Co tam robiłeś? - Czytałem książki. - To będziesz teraz pisał o tym, co przeczytałeś. Chcieli sprawdzić, czy naprawdę czytałem. To była czwarta klasa. Oprócz ''Tomków'' Szklarskiego przeczytałem wtedy Arthura Conan Doyle'a. Zostałem wtedy ugryziony przez kryminał, ale też przez nałóg. Do tej pory czasem wagaruję od różnych zajęć i czytam całą noc. Następny dzień jest fatalny, w domu mnie nie ma, ale po takim cyklu odkładam książki. Wchodzę w nałóg i z niego wychodzę, wchodzę i wychodzę. Koniec podstawówki to Dostojewski. Ja się przez niego garbię. Mam wrażenie, że Raskolnikow mnie tak przygniótł. Potem był Camus. Nic z niego nie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przyglądam się sobie

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Magazyn Świąteczny online