"Dwunastu gniewnych ludzi" w reż. Radosława Rychcika w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.
- Fascynujące jest spotkanie w pracy z dwunastoma facetami - mówił przed premierą "Dwunastu gniewnych ludzi" reżyser Radosław Rychcik. Porywających efektów tej pracy nie widać jednak na scenie Teatru Nowego. Spektakl nuży, a gdy się urywa, trudno nie westchnąć z ulgą. I to nie z powodu wydanego właśnie wyroku. Głos niewidzialnej spikerki przed spektaklem utwierdza nas w przekonaniu, że oto znaleźliśmy się w konwencji telewizyjnego teleturnieju. Tam wystarczy wcisnąć guzik: na tak lub nie. Co zrobić, gdy stawką jest ludzkie życie? Bohaterami dramatu "Dwunastu gniewnych ludzi" Reginalda Rose'a (a także znakomitego filmu Sydneya Lumeta z 1956 r.) jest dwunastu ławników, obradujących w czasie procesu młodego chłopaka, oskarżonego o morderstwo własnego ojca. Rzecz jest o tym, że jako sędziowie nieuchronnie stajemy się katami. Że bardzo łatwo, często z osobistych pobudek, przeobrażamy się z przykładnych obywateli w krwiożercze bestie. Tę dość