Dawno temu na afiszach z lubością umieszczano napis: "dla widzów od lat siedmiu do stu siedmiu". Było to więcej niż reklamowe hasło; mieściła się w nim i strategia, i ambicje. Teatr chciał mówić do wszystkich. Senior na widowni miał nieco odmłodnieć, juniorowi wypadało dowartościować się oglądaniem "dorosłych" treści. Nie przeszkadzali sobie nawzajem. Dziś się to już właściwie nie zdarza. Dziś każdy spektakl obliczany jest na innego adresata, każdy twórca określa sobie podczas prób nie tyle przesłanie, ile krąg odbiorców, z którym będzie mu po drodze, z którym ma nadzieję odnaleźć wspólny język estetyczny i wspólny horyzont odniesień. Jakby daty urodzenia poszatkowały społeczeństwo na pozamykane kasty, między którymi wykopano rowy. Mnożą się teatry pokoleniowe (a i, excusez le mot, klasowe też); być może za chwilę każdy obywatel, tak jak wybiera lekarza rodzinnego, będzie sobie wybierał teatr wiekiem i sta
Tytuł oryginalny
Teatr dla starych, młodych, kochających inaczej... Bokiem
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 47