Niby dobrze wiecie, co się dzieje w Starym, ale w szczegółach, to nie każdy mieszka w Kraku, by chodzić na wszystko po te parę razy, przed i po "konkursie", i mieć porównanie. Poszedłem na "Płatonowa", zobaczyć, jak se radzą NOWI - o nowych aktorach Starego Teatru pisze Maciej Stroiński.
Nie radzą se. Tyle z tego było złośliwej pociechy. Czyli jednak prawda, że nothing ever comes of nothing, że nic się nie zbuduje na cudzym nieszczęściu. Maja Wolska jest w swoim aktorstwie na etapie deklamacji - jakby się już dostała na wydział aktorski, ale jeszcze miała przed sobą porządną fuksówę. Paweł Pogorzałek nie wiem, na jakim jest etapie, bo był tak zesrany, że "ledwo go było widać zza karafki wódki" (cytując tekst sztuki). Jego ciało mówiło, że chce być gdzie indziej, ale reszta Pogorzałka została na rozum, bo łyso uciekać, gdy się już wdepnęło. Ona wzięła po Jaśminie, a on po Bieleni. Są tak jakby symetryczni wobec swoich poprzedników, bo tamci odeszli z powodu Marka Mikosa, ci z jego powodu przyszli, i nie mnie oceniać, kto postąpił sprytniej. Wolska mi nie leży i na razie przewiduję, że ma przed sobą jeszcze dużo złego grania, jeśli się nie oszlifuje. Jej kolega niech się prześpi, rozluźni zwieracze, jeśli mo�