Rzecz jest bardzo błaha, więc w dyskusję o niej nie warto się angażować zbyt serio. Tym bardziej że piszę to w okresie, kiedy na innej scenie wrocławskiej wystawiając Peera Gynta" Ibsena reżyser każe aktorom dosłownie stawać na głowie (a właściwie zwisać nią w dół). Reżyseritis acuta szaleje na dobre. Ale mimo wszystko przypomnę, co czterdzieści lat temu, kiedy się w Warszawie odbyła prapremiera Tuwimowskiej wersji "Żołnierza królowej Madagaskaru", pisał na jej tle Boy-Żeleński: "Przewiduję, że po wszystkich dzisiejszych swobodach formy czeka nas epoka surowego neoklasycyzmu. Kto wie, czy nie zacznie się od kabaretu. Poważni ludzie mogą bredzić, ile dusza zapragnie, ale wesołka obowiązuje utajony sens i logika w każdym słowie". Otóż to. O owym sensie i logice jak gdyby zapomniał Jerzy Grzegorzewski, gdy reżyserując "Żołnierza" projektując doń scenografię, poubierał aktorki w sukienki retro z lat dwudziestych! naszego wieku, a tym
Tytuł oryginalny
"Bój się Boga" w stylu retro
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Nr 6