Przecież nie idzie o to, że obowiązkiem jest, aby się z Gombrowiczem zgadzać, ale o to, by przedstawić widzom sens i na swój sposób się do niego odnieść - o "Pornografii" w reż. Andrzeja Pawłowskiego w Teatrze Capitol w Warszawie pisze Joanna M. Cywińska.
Witold Gombrowicz należy do gatunku twórców drapieżników, którzy niemal na każdym kroku zastawiają na badaczy swojej twórczości liczne pułapki. Jednak można pokusić się o stwierdzenie, że podaje rękę swojemu czytelnikowi - zadaniem niełatwej lektury jego tekstów jest zmuszenie czytelnika do weryfikacji swojego sposobu postrzegania i myślenia, które odbyć się ma na korzyść odbiorcy. Siejąc wątpliwości, autor zmierza do poszerzenia horyzontów myślowych czytelników, kierując ich uwagę ponad wszelkie schematyczne i tradycyjne układy. Nieco inaczej zdaje się być ze stosunkiem twórcy "Ślubu" do potencjalnych realizatorów jego dzieł na deskach teatrów. Tutaj mnożenie wątpliwości przypomina raczej zabawę w rzucanie kłód pod nogi reżysera - kiedy ten jest już pewien, że idzie dobrą drogą interpretacyjną, często okazuje się, że tekst ubrany w kształt wydarzenia scenicznego nagle przestaje się układać, gdyż reżyser-interpretator napoty