"Ostatnia sztuka" w reż. Bogusława Schaeffera w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Łukasz Maciejewski w Dzienniku Polskim.
Jeżeli "Ostatnia sztuka" w teatrze Groteska okaże się pożegnaniem Bogusława Schaeffera z teatrem, to ów finał wypadł przygnębiająco. Należę do pokolenia, które na spektaklach schaefferowskich uczyło się teatru. "Kwartet dla czterech aktorów", "Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego" czy "Audiencja V" były kunsztowną partyturą rozpisaną na słowa, nie dźwięki. Dowcip wynikał nade wszystko z absurdu, sumującego tony wysokie z niskimi, a wdzięczną literacką aluzję z ciekawą obserwacją społeczną. Ów patent dawno temu wyczerpał moc, zwłaszcza jeżeli wykonawcami schaefferowskiego zamówienia są aktorzy o dużo skromniejszych możliwościach od Peszka, Grabowskiego czy Frycza. A ani Grzegorz Matysik, ani tym bardziej Bogdan Słomiński w żaden sposób nie mogą na tym polu konkurować z kanonicznymi odtwórcami tekstów kompozytora, dramatopisarza i teoretyka. Obaj wydają się zresztą kompletnie bezradni nie tyle n