EN

1.05.2016 Wersja do druku

Bogowie i muchy

Przedstawienie wymknęło się swoim twórcom z rąk i zaczęło generować własne znaki, takie jak pusty papieski tron, w którym nie zostało już prawie nic z Benedykta, za to mnóstwo z pośmiertnej mieszaniny obecności i nieobecności Jana Pawła II. W "Królu Learze" Jana Klaty uderzyło mnie przede wszystkim to, że w spektaklu brak Szekspirowskiego finału - śmierci Kordelii i Leara. Śmierci, które są skandalem - dokonują się przecież zupełnie niepo­trzebnie. Krytyków Szekspira z końca XVII wieku to zakończenie słusznie oburzało. Jest nie tylko naruszeniem zasad konstrukcji dramatu. Burzy też, co prawda okrutny, ale sprawiedliwy porządek moralny zawarty w każdej tragedii. Przewinienia bohatera naruszające równowagę jego świata zostają ukarane, ale w finale owa równowaga zostaje przy­wrócona. W zakończeniu "Króla Leara" uniwersum sztuki zostaje tak rozchwiane, że nie może już powrócić do pierwotnego stanu. "Lear" jest obrazem nie tyle podział

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bogowie i muchy

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 5

Autor:

Paweł Schreiber

Data:

01.05.2016

Realizacje repertuarowe