EN

24.10.2016 Wersja do druku

Bogate życie z Andrzejem Wajdą

- Nasza współpraca teatralna trwała od 1973 roku, kiedy to miałem zastąpić Wojtka Pszoniaka w jego kreacji, Piotra Wierchowienskiego w "Biesach". Wojtek przeniósł się wtedy ze Starego Teatru do Warszawy i Wajda poszukiwał następcy, bo "Biesy" miały przed sobą długi żywot, kontrakty, zaproszenia na tournee. Do dziś pamiętam, jak chciałem tę rolę otrzymać! - wspomina Jerzy Stuhr w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Jakże mieliśmy wielkie szczęście, że "byliśmy obok"! Długie i pełne sukcesów życie twórcze Andrzeja Wajdy zagarniało wszystkich. Otwarty, przyjazny. skłonny do pomocy i do rad był mistrzem polskiego kina. Ba, polskiej kultury. Autorytetem. Dobrym duchem. Jednym słowem był inspiracją. Nic dziwnego, że jesteśmy pewni, że "my wszyscy z niego". Pan był jego aktorem teatralnym i to przez bardzo długie lata. Tak trudno teraz tylko wspominać. Ale będziemy tu jeszcze niejeden raz do niego wracać. - Dla mnie te długie z Nim lata otwierają się i zamykają listami. Lubił i umiał pisać listy, zawsze wiecznym piórem i tym swoim graficznie pięknym, ostrym pismem. Potrafił życzliwie i osobiście odnosić się w tych listach do adresata. Pierwszy list dostałem wtedy, gdy skomentował moją pierwszą dużą rolę, w filmie Kieślowskiego "Spokój". A ostatni list, sprzed kilku miesięcy, był wzruszającą dla mnie oceną wszystkich moich zmagań. I zdrowotnych,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bogate życie z Andrzejem Wajdą

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Krakowska nr 247/21-10-16

Autor:

Wysłuchała: Maria Malatyńska

Data:

24.10.2016