"Jezus przyszedł" Tomasza Mana w reżyserii autora w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Anita Nowak.
Pewnego poranka metal rockowy Wokalista, o satanistycznej wręcz orientacji filozoficznej, zrywa z dotychczasowym życiem, oznajmiając wszystkim, że przyszedł do niego Jezus. W realu wśród artystów zdarzyło się ponoć kilka takich objawień. Ile w tym prawdy, a ile narkotycznych wizji, czy chęci zwrócenia na siebie uwagi u schyłku kariery? Nie dowiemy się pewnie nigdy. Ale w przypadku naszego scenicznego bohatera, przyczyna jest chyba inna. To raczej wymówka, otwierająca furtkę do ucieczki z dotychczasowego świata. Można podejrzewać, że faceta po prostu zmęczyło życie celebryty. Przytłoczył go nie tylko ciężar kariery, presja, jaką wywierało nań otoczenie, konieczność ciągłego utrzymywania się na powierzchni, ścigania z samym sobą, ale też chęci sprostania pragnieniom i marzeniom innych. Chcąc otrząsnąć się ze stawianych mu wymagań i ciągłych pretensji ludzi o ich własne niepowodzenia, którym on powinien był zapobiec, wymyślił sob