"Geza-Dzieciak" w reż. Zbigniewa Brzozy w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Agnieszka Celeda w Polityce.
Coś musiało w niezwykłym stopniu zafrapować Zbigniewa Brzozę w tekście węgierskiego poety Janosa Haya, skoro na przestrzeni roku przygotował już trzecią wersję teatralną "Gezy-dzieciaka" (najpierw był spektakl dyplomowy w łódzkiej szkole filmowej, potem spektakl Teatru Telewizji, a teraz premiera w Teatrze Studio). Co tak pociągnęło warszawskiego reżysera? Być może naprawdę niezwykła rzadkość w dzisiejszym teatrze: realistyczna opowieść, przez którą prześwituje metafizyka. W zapadłej, zabiedzonej dziurze kapitalista nowego chowu rządzący kamieniołomami zatrudnia opóźnionego w rozwoju chłopaka do śledzenia prawidłowej pracy taśmy produkcyjnej. Zatrudnia pro forma, by mieć podkładkę do ubezpieczenia pracy. Ale Geza (znakomity Wojciech Zieliński [na zdjęciu]) wytęża wszystkie umysłowe siły, żeby sprostać zadaniu. I pod jego chorym spojrzeniem nagle wyostrzają się ułomne aspekty normalnego świata: jałowość pracy przy taśmi