Wystarczy tylko uważnie czytać ten tekst. Nie jest skomplikowany. Choć nie zawsze na pierwszy rzut oka zupełnie jasny. Bywa wieloznaczny. Jak metafora. Bo to jest metafora. Świetność dramaturgicznej roboty Enquista zasadza się w "godzinie kota" na jej teatralności. Na tym mianowicie - co jest esencją teatralności dramatu - że w sztuce tej wszystko wyrasta z ludzi i pomiędzy ludźmi. Enquist proponuje wysublimowany dyskurs o drogach poznania i szlakach docierania do Tajemnicy, absolutu, czy prosto mówiąc: do Boga. Lecz tekst sztuki nie ma w sobie ni śladu abstrakcyjnej dyskursywności. Drzemie w zwierzeniach Chłopca, ale kształtuje się dopiero w jego relacjach z partnerami - z postawami Elżbiety i pastora. Cała sztuka i niesiona przez nią sprawa, rozpięta jest pomiędzy realizmem zdarzeń i z nich dopiero tryskającą metaforą. Odczucie absolutu, jeżeli się zdarza, zdarza się pomiędzy żywym człowiekiem i żywym człowiekiem. Czyta�
Tytuł oryginalny
Bóg może być jak kot
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Bałtycki nr 77