Skoro na scenie pojawia się dziewczyna, musi być atrakcyjna. Skoro staje w obliczu mężczyzny, więc oboje mają ochotę na seks. Ale czy widz ma ochotę na takie stereotypy? - o "Bogu" w reż. Marcina Sławińskiego w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie pisze Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.
Woody Allen powiedział kiedyś, że człowiek zaczyna być człowiekiem wtedy, gdy przestaje jęczeć i przeklinać. A wszystko po to, aby szukać prawdy, która rządzi jego życiem. Ta prawda nie jest jednak tak oczywista. Allen dowodzi tego - a właściwie ironizuje - w sztuce "Bóg", która bawi od sylwestra olsztyńską publiczność. Allen robi swoje, jego nazwisko wabi do teatru, a pikanterii dodaje sam reżyser Marcin Sławiński: - "Bóg" jest scenariuszem wyjątkowym. Urzekło mnie połączenie zabawy, wygłupu i kabaretu z refleksją na temat świata. Będzie więc i śmiesznie, i poważnie. Nie zabraknie poszukiwania sensu życia i dowodów na istnienia Boga. Tak, sztuka jest poważna, ale ja nie jestem poważnym człowiekiem, więc świetnie się w tekście Allena odnalazłem. I mam nadzieję, że każdy się odnajdzie. Każdy odnaleźć się musi, bo każdy jest śrubką w tej teatralnej machinie. I czuć to już na początku, kiedy Kretynik i Schizoktares żonglują