"Moby Dick" w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Katowicki kompozytor Eugeniusz Knapik zatęsknił za morskimi przygodami i przeniósł na scenę operową opowieść o polowaniu na wieloryba. Niestety, spóźnił się o kilkadziesiąt lat, bo te ogromne ssaki są dziś pod ochroną. Tylko czekać, jak na scenę Teatru Wielkiego-Opery Narodowej wtargną aktywiści Greenpeace'u i przykują się do pulpitu dyrygenta Gabriela Chmury, zwłaszcza w scenie, gdy korpus walenia jest cięty ostrymi narzędziami i obdzierany ze skóry. Przedstawienie znajdzie jednak obrońców w aktywistach przykościelnych, którzy nie pozwolą zdjąć opery z afisza, gdyż jest to misterium religijne, a wieloryb zgodnie z librettem został zesłany na ziemię przez Boga. Dodatkowo chór śpiewa po polsku jedną z najpiękniejszych modlitw muzycznych "Już się zmierzcha" Wacława z Szamotuł. Nowa opera, która po raz pierwszy została pokazana w Warszawie, zyskała dzięki pomysłom reżyserskim Barbary Wysockiej i monumentalnej scenografii Barbary Hanickiej