EN

30.05.2011 Wersja do druku

Bóg Geneta według Sartre'a

Niekłamany podziw Sartre'a dla twórcy "Balkonu" nie był odosobniony, skoro wcale liczni przedstawiciele francuskich elit intelektualnych i artystycznych darzyli "przestępcę-pisarza" u początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku (a i później) niekłamanym uwielbieniem - pisze Sebastian Duda w miesięczniku Teatr.

"Święty Genet. Aktor i męczennik" był początkowo pisany przez Sartre'a jako wstęp do "Dzieł zebranych" autora "Pokojówek". Jednak słynna twórcza proliferacja francuskiego filozofa i tym razem dała znać o sobie. Przedmowa zmieniła się ostatecznie w blisko siedmiuset stronicowy tekst. Na Genecie ta - wydana w 1952 roku - książka wywarła tak silne wrażenie, że, co wielokrotnie później powtarzał, przestał na długo zajmować się literacką twórczością. Przez ponad dziesięć lat dręczyła go szczególna trauma wywołana lekturą Sartre'owskiego elaboratu. Niemoc nie opuszczała Geneta już do śmierci, nie licząc rzadkich zrywów w latach sześćdziesiątych (wtedy na krótko zwrócił się znów ku teatrowi) i pod koniec życia, gdy napisał "Zakochanego jeńca" - świadectwo spotkań z palestyńskimi bojowcami i radykałami z Czarnych Panter. Sartre nazwał swoją książkę "analizą egzystencjalną". Uważał tym samym Geneta za artystę godnego takiej

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bóg Geneta według Sartre'a

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr Nr 4 / 04.2011

Autor:

Sebastian Duda

Data:

30.05.2011