Czy przypadkiem nie jest tak, że we współczesnym świecie każdy z nas dąży do tego, by być zauważonym, by wykreować lepszą wersję siebie? - o spektaklu "Według Bobczyńskiego" w reż. Agaty Dudy-Gracz z Wrocławskiego Teatru Współczesnego pisze Karolina Babij z Nowej Siły Krytycznej.
"Według Bobczyńskiego" na podstawie "Rewizora" Mikołaja Gogola to ponowne spotkanie Agaty Dudy-Gracz z twórczością rosyjskiego dramatopisarza. Podobnie jak w "Według Agafii" - przedstawieniu opartym na "Ożenku" - ukazała świat widziany oczyma jednego z bohaterów dramatu. Główną postacią reżyserka uczyniła Bobczyńskiego (Tomasz Schimscheiner), występującego u Gogola niemal zawsze w duecie z Dobczyńskim (Michał Dudziński). W spektaklu jednak to właśnie Bobczyński - nie Chlestakow (który nie pojawia się w ogóle), czy horodniczy (Krzysztof Kuliński) - wysuwa się na pierwszy plan. Bobczyński jest motorem napędowym całego przedstawienia - od niego wszystko się zaczyna i na nim się kończy. Już na początku wypowiada słowa: "Proszę jak najpokorniej - jak pan pojedzie do Petersburga, niech pan raczy powiedzieć tam różnym możnowładcom, senatorom, admirałom, że, właśnie, wasza ekscelencjo, albo jaśnie oświecony książę, w tym a tym miasteczku