Lata osiemdziesiąte - lata też mojego dzieciństwa - obrosły legendami konspiracji, mitami zaangażowania politycznego, wyborów dokonywanych przez tego czy tamtego księcia niezłomnego (księżne stały tymczasem w kolejce do spożywczego). Co z tą prawdą? Jaka była prawda (jeśli była) - czy wypisana śladami na obitych plecach przeczołganych przez ścieżkę zdrowia, czy miała zapach chińskich gumek do mazania? To całe dziesięć lat. Takie płaskie te klucze, wytrychy pasujące do wszystkich drzwi. A może spróbować tylko swoje dwa pokoje z ciemną kuchnią opowiedzieć, wchodzenie przez okno, po piorunochronie, bo się zamek zepsuł, machanie nogami na murku i picie kefiru z butelki, naleśniki, bo zabrakło chleba, Betoniarka, który jadł piasek i sikał ze śmiechu. Smak wody sodowej z syfonu nabitego na niedzielę latem, smak tabliczki miodowej, wyrobu czekoladopodobnego Pani Twardowska i oranżady w woreczku foliowym. Granie w piłkarzyki w
Tytuł oryginalny
Bo tego się nie da powiedzieć słowami
Źródło:
Materiał nadesłany
Lampa nr 1/2