Na scenie prawdziwy rejwach. Ludzie krążą, z megafonów nieistniejącego, a zaaranżowanego na scenie, dworca kolejowego ptyną
dziwne komunikaty o opóźnionych i odłożonych połączeniach znikąd-donikąd - o spektaklu "Rejwach" w reż. Andrzeja Krakowskiego i warszawskim jubileuszu Gołdy Tencer pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Ktoś przychodzi, ktoś odchodzi, ktoś biegnie. Ktoś się spieszy, a ktoś inny zwleka z zadaniem pytania. Z boku przy laptopie rezyduje autor (w jego roli Jerzy Walczak), który wysłuchuje cierpliwie opowieści bohaterów powstającej właśnie książki, Opowieści ludzi o chwiejnej tożsamości, ukrywających albo odkrywających swoją stłumioną żydowskość, broniących swojej polskości, żądających od autora wsparcia albo zaświadczenia, kim są, a przynajmniej rady, co mają ze sobą począć. Mikołajowi Grynbergowi udało się oddać duszną atmosferę niepewności, wyparcia, buntu pamięci, która domaga się ujawnienia, Andrzejowi Krakowskiemu zaś wydestylowanie z tych opowieści nie tylko aury, ale i linii dramaturgicznej, która prowadzi do samoidentyfikacji. "Rejwach" to kolejny, oryginalny spektakl Teatru Żydowskiego (na wygnaniu), który zmaga się z tematem pamięci, który próbuje oswoić przeszłość i ujawnić niepokoje dręczące tych, którzy zgubil