Władze miasta nie mogą dłużej twierdzić, że po stronie społecznej nie ma partnera do rozmów. Ale to nie znaczy, że poznańscy obywatele kultury mogą osiąść na laurach - pisze Michał Danielewski w Gazecie Wyborczej - Poznań.
W poniedziałek późnym wieczorem powstała w Poznaniu Obywatelska Rada Kultury. Brzmi patetycznie? Owszem. Ale w tym wypadku patos jest jak najbardziej wskazany, bo to ważne wydarzenie w życiu miasta. Dowód, że mamy w stolicy Wielkopolski prawdziwych obywateli kultury. Rada jest emanacją Obywatelskiego Forum Kultury, przestrzeni otwartej dla każdego, kto interesuje się poznańskim życiem artystycznym i chce wziąć na siebie cząstkę odpowiedzialności w walce o pozytywną zmianę w polityce miasta. Podczas poniedziałkowego spotkania takich osób było ponad sto. Przez cztery godziny gorąco i zażarcie - ale zazwyczaj merytorycznie - dyskutowali o tym, czym ma zajmować się Rada, jakie ma mieć kompetencje, kto powinien w niej zasiadać. Dla każdego zerkającego przychylnym okiem na próby partycypacji społecznej w zarządzaniu kolejnymi segmentami poznańskiej rzeczywistości był to widok nastrajający bardzo optymistycznie. Zaś dla 15 osób wybranych do Obywatels