"Psiakość. Musical o zwierzęcej miłości" Marty Guśniowskiej w reż. Marioli Ordak-Świątkiewicz w Opolskim Teatrze Lalek. Pisze Agnieszka Michalak, jurorka 18. edycji Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Wygląda jak włochaty kłębek, wełniasty kołtun, pluszowa kulka. Chciałby się go przytulić i wytarmosić. Ma figlarne spojrzenie, rozkosznie merda ogonem, jest bardzo przywiązany do swojego pana. Bez wzajemności. Ów pan bowiem zostawia Psiakość - bo o tak się nazywającym, lekko niefrasobliwym kundlu mowa - na pastwę losu w lesie. Ale psisko nie w ciemię bite, od razu zapoznaje bandę szalonych zwierzaków z przemiłym dzikiem, sową śpiochem, stukniętym lisem i gapowatym miśkiem na czele. Zgraję dopełnia Wilczka marzycielka - ma zielone futerko, żółtą czuprynkę, jest miła, skromna, bardzo samotna i bardzo ciekawa świata. Dlatego zgodzi się pomóc Psiakości w odnalezieniu drogi do domu Tak zaczyna się opowieść Marty Guśniowskiej. Autorka "Misiaczka" przyzwyczaiła nas do tego, że bez nachalnego dydaktyzmu mówi w swych bajkach o rzeczach tyle oczywistych, co ważnych (zwłaszcza dla najmłodszych widzów), jak chociażby o sile przyjaźni, miłości,