"Tango" wg dramatu Sławomira Mrożka w reż. Macieja Wojtyszki w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Filip Lech w tygodniku Wprost.
Tekst Mrożka zilustrowano brzmieniem ciężkim, pełnym dysonansów, czasami przełamanym swingującymi rytmami i pogłosami akordeonu. Muzyka Dobrzyńskiego brzmi, jakby powstała w latach 60., jest napisana sprawnie, ale nie porywająco. Gorzej wypadają partie śpiewane, pełne nużącego sylabizowania. Jedynie Artur (w tej roli kontratenor Jan Jakub Monowid) ma do zaśpiewania coś ciekawego. Poza muzyką nie ma czego opisywać. Operowa adaptacja znanego dramatu nadużywa groteski, co paradoksalnie prowadzi do dosłowności. Opowieść o konflikcie pokoleń i budzących się radykalizmach wywołuje nieodparte skojarzenia z tym, co słyszymy codziennie w serwisach informacyjnych.