Polski teatr, podobnie jak cały kraj, przeżywa sezon dzieciaka. Rodzice sami nie dojedzą, sobie poskąpią na inne rozrywki, ale o właściwy rozwój potomka zadbają, jak można najlepiej. A jeszcze dekadę temu robienie teatru dla smarkaczy nie wydawało się czymś przesadnie prestiżowym - pisze Maciej Nowak w Przekroju.
Mamy drugą połowę lipca a już jesteście spóźnieni. Gdybyście bowiem chcieli z dzieciakami w okresie bożonarodzeniowym udać się do Teatru Lalka w Warszawie na legendarną "Opowieść wigilijną" wg Charlesa Dickensa, to możecie sobie odpuścić. Wszystkie bilety wyprzedane są już od wielu miesięcy. Również na inne przedstawienia Lalki dostać się nie sposób bez dużo wcześniejszych rezerwacji. I tak dzieje się w większości teatrów, adresujących swoją ofertę do najmłodszej widowni. Polski teatr, podobnie jak cały kraj, przeżywa sezon dzieciaka. Rodzice sami nie dojedzą, sobie poskąpią na inne rozrywki, ale o właściwy rozwój potomka zadbają, jak można najlepiej. A jeszcze dekadę temu robienie teatru dla smarkaczy nie wydawało się czymś przesadnie prestiżowym. Pamiętam, gdy w Teatrze Wybrzeże, którego byłem dyrektorem starsi aktorzy namawiali mnie, bym przygotować jakąś bajkę. O, nie! Żadnych takich, żadnych kompromisów artystycznych,