EN

9.12.2013 Wersja do druku

Błyszczeć w kolektywie

W czasie zajęć studenci jęczeli, kiedy tylko Frank Castorf otwierał usta i zaczynał jedną ze swoich niekończących się tyrad. Jednak jakimś cudem wkrótce wzbudził ich zainteresowanie - Robin Detje w monografii "Castorf. Prowokacja dla zasady".

Nikogo nie obchodzi teatr. Każdy interesuje się sportem, ewentualnie muzyką rockową. Kto nie uprawia sportu, słucha muzyki rockowej. Kto nie uprawia sportu i nie ma słuchu, ten po prostu ma pecha i pozostała mu nauka o teatrze. Frank Castorf, student na Wydziale Estetyki i Wiedzy o Kulturze Uniwersytetu Humboldtów w Berlinie w latach 1972-1976, nie uprawiał ani sportu, ani muzyki, czyli miał pecha. Ale ponieważ w jego pudełku z zabawkami blaszane czołgi zastąpił magnetofon szpulowy, znów mógł zbierać punkty. Erhard Ertel, jego ówczesny kolega, pamięta czterośladową Teslę B46. Waga: siedem kilogramów. Możliwość oddzielnego nagrywania i osobne wejścia na słuchawki dla śladów jeden i trzy. "Sprzęt ten pozwala na wykonywanie trickowych nagrań synchronicznych, można go uruchomić i zatrzymać za pomocą zdalnego sterowania". A skoro magnetofon bez problemu podłączał się do radia, dało się samodzielnie miksować modne rytmy z zachodnich stacji. Taki

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Błyszczeć w kolektywie

Źródło:

Materiał nadesłany

www.dwutygodnik.com

Autor:

Robin Detje

Data:

09.12.2013