"Encyklopedia duszy rosyjskiej" w reż. Piotra Siekluckiego w Teatrze Nowym w Krakowie. Pisze Elżbieta Konieczna w Miesiącu w Krakowie.
O rzucaniu mięchem, narodzie bezmózgowców, puszących się baszach. A także Księżycu krągłym jak bałałajka i dobrym smaku. Ot co! Swoistym fenomenem jest publiczność, zwarty tłumek cierpliwie czekający na wpuszczenie na salę. Dawniej, w czasach słusznie minionych, nazwano by ją "biletowaną", czyli wartościową, co oznaczałoby - dobrowolnie kupującą bilety w kasie, a nie spędzaną przez dostarczycieli słusznej rozrywki dla mas zwanych kaowcami. Czeka, pokornie czeka, bynajmniej nie psiocząc na opóźniający się spektakl, później błyskawicznie zajmuje wszystkie, co do jednego miejsca. Klaustrofobicznie ciasno i duszno, bo salka mała. Scenka w proporcjach też malutka, a ma się przez nią przetoczyć ho, ho - nie w kij dmuchał - historia Rosji, a w niej ludzkiej duszy. Dwóch facetów - jeden starszy, drugi młodszy - ubranych w ferszalunki w kolorze brudnej zieleni, tacy, co to mogą zalepiać przerwane rury z dopływem wody, albo gazu. Siedzą,