"Bliżej" w reż. Norberta Rakowskiego w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Maciej Deuar w Kurierze Szczecińskim.
Londyn, klasa średnia doprawiona nutą życiowego nieudacznictwa. Sterylne i bezosobowe wnętrza mieszkalne, poczekalnie, ciemne pokoje oświetlone jedynie ekranem komputera, gdzie z rozmowy "na czacie" wylania się plan szybkiego i anonimowego seksu... Taka jest rzeczywistość wykreowana przez Norberta Rakowskiego na scenie "Malarni" za pośrednictwem sztuki Patricka Marbera "Bliżej". Smutny świat samotnych ludzi, mających wprawdzie spory apetyt na bliskość, ale niewiele chęci, by przekroczyć swój egoizm. Wolą grać w miłość, niż ją naprawdę przeżywać. Tekst Marbera nie jest ani szczególnie literacko lotny, ani tym bardziej oryginalny. Ot, jeszcze jedna sprawnie napisana "bulwarówka" o męsko-damskich udrękach. Trudno nawet pojąć, dlaczego swego czasu "Bliżej" zdobywało renomowane angielskie i amerykańskie nagrody teatralne. Tymczasem reżyser szczecińskiej premiery stara się wydestylować z tekstu meritum: dlaczego w pewnym momencie ludzie się spotyka