EN

19.02.2008 Wersja do druku

Bliżej, czyli dalej

"Bliżej" w reż. Redbada Klijnstry w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Oddalić, żeby przybliżyć - taki chyba był zamiar Redbada Klijnstry w stosunku do sztuki Patricka Marbera. Oddalenie wyszło, z przybliżeniem gorzej. Problem polega na tym, że lepiej widać, przed czym chciał się uchronić reżyser, niż to, co chciał uzyskać. Nie chciał stereotypowego realistycznego dramatu psychologicznego. Nie jest więc realistycznie: scenografia to ściany z płyty paździerzowej i parę niezbędnych mebli ustawianych przez aktorów na potrzeby kolejnych scen. Jest też drugi plan: za ścianą na podwyższeniu kryje się drugie pomieszczenie - kuchnia. Czasami aktorzy wysuwają zastawkę z błękitnym niebem w białe chmurki. Nie jest też realistycznie ani psychologicznie w aktorstwie. Skłania do tego sam tekst Marbera. Nie opowiada on bowiem po bożemu historii czwórki bohaterów łączących się w pary, zdradzających się i rozstających, ale pokazuje (w dodatku niechronologicznie) same momenty kulminacyjne ich relacji. Chłodno i nieco iron

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bliżej, czyli dalej

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Kraków nr 42

Autor:

Joanna Targoń

Data:

19.02.2008

Realizacje repertuarowe