W jednym ze swych reportaży opisuje Lucjan Wolanowski rozmowę pomiędzy japońską sekretarką polskiej ambasady w Tokio, a japońską urzędniczką KLM-u. Sens rozmowy dałby się zamknąć w dwóch zdaniach: "poproszę o bilet do Osaki na jutro - proszę bardzo". Rozmowa (tylko o tej sprawie, bez dygresji!) trwała około 40 minut. Wydaje mi się, że w anegdocie Wolanowskiego tkwi klucz do zrozumienia faktu, dlaczego ostatnia premiera Teatru Współczesnego przyniosła sukces jedynie połowiczny. Twórcy tego spektaklu zapewniają mnie - widza - że utwór ten nie jest wcale taki egzotyczny jak mógłbym przypuszczać, czytając na afiszu nazwisko autora: Yukio Mishima. W podtekście tych zapewnień dźwięczy echo szlachetnego hasła o sztuce, która zbliża narody. Więc patrzę i staram się zbliżyć. Rozwija się oto przede mną misterna pajęczyna nastrojów, które mają pouczyć mnie o filozofii pod tytułem "pożytek z beznamiętnego czekania". Bowiem
Tytuł oryginalny
Bliskie czy dalekie?
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura