Może zakrawać na paradoks fakt, że o twórcach i scenach z Białorusi i Ukrainy wiemy wciąż bardzo mało. Mimo oficjalnie głoszonej w czasach PRL-u przyjaźni i współpracy, planów i programów wymiany kulturalnej, przedstawienia z teatru naszych wschodnich sąsiadów zjawiały się w Polsce epizodycznie - pisze Grzegorz Janikowski w lubelskim portalu www.kulturaenter.pl.
W zasadzie kojarzono, że na Białorusi jest niezły teatr lalkowy (np. w Grodnie), albo że ukraińskie stepy stanowią monumentalną i romantyczną scenerię dla powstających tam filmów (zresztą właśnie dzięki rolom kinowym Polacy poznali ukraińskiego aktora Bohdana Stupkę). Niektórzy przypominali sobie coś o Łesiu Kurbasie - inni, ale już w latach 90., i to dzięki sukcesom na Zachodzie, słyszeli o dramaturgii Aleksieja Szypienki. Pewien wyłom w murze obojętności stanowiły międzynarodowe festiwale teatralne, które zaczęły się u nas rozwijać od początku lat 90. Powstawały przeglądy dramatyczne, potem poszerzano formułę spotkań lalkowych i ulicznych. Wreszcie, przed trzema laty w Lublinie powołano do życia Festiwal Teatrów Europy Środkowej Sąsiedzi - impreza skoncentrowana geograficznie i tematycznie na prezentacji ważnych zespołów i spektakli z krajów Wyszehradzkich oraz z Białorusi i Ukrainy. (Notabene to dzięki organizatorom Sąsiadów dowied