WALDEMAR ŚMIGASIEWICZ, reżyser, mówi o premierze "Hulajgęby" w teatrze "Bagatela"
Ma Pan na swoim koncie niemal 20 realizacji tekstów Witolda Gombrowicza, pracę habilitacyjną poświęconą jego twórczości. Czy są jeszcze dla Pana pokłady nieodkrytych tajemnic w utworach autora "Ferdydurke"? - Im głębiej człowiek sięga, tym bardziej okazuje się, że mniej wie. Im częściej spotykam się z Gombrowiczem, tym bardziej jestem nim zafascynowany. Mimo wielu prześmiewców, którzy drwią sobie z tej mojej do niego przyjaźni. Dla mnie Gombrowicz jest partnerem w nieustającej podróży w głąb człowieka, artysty, sztuki. "Hulajgęba" to iście Gombrowiczowski tytuł, jakim obdarzył Pan swoją adaptację "Ferdydurke" i "Dziennika". - Też tak sądzę. "Hulajnoga" kojarzy się z dzieciństwem, a Gombrowiczowska "gęba" to synonim wszystkiego tego, co nieautentyczne w człowieku. A tej nieautentyczności są w nas ogromne pokłady. Robię przedstawienie będące alegorią infantylizmu współczesnego człowieka i świata. Dla mnie infantylizm, głupo