- To duże ryzyko, ale brakowało mi tego rodzaju inicjatyw. Od dawna wydawało mi się, że młodzi powinni pokazać, jakiego teatru chcą, a jaki jest im obcy. Jestem aktorką, która szuka i ma prawo do błędu. Teraz mam czas na pomyłki, nie za 20 lat - przed premierą "Rechotu Brechta" na Letniej Scenie Teatru Wybrzeże w Pruszczu Gdańskim, mówi aktorka KAROLINA PIECHOTA.
Na Letniej Scenie Teatru Wybrzeże w Gdańsku premiera spektaklu "Rechot Brechta". Bohaterka wieczoru Karolina Piechota opowiada nam o zabawach konwencjami, wolności w teatrze i przełamywaniu własnego wizerunku. Jacek Wakar: Według jakiego klucza dobieraliście piosenki do spektaklu "Rechot Brechta"? Karolina Piechota: Nie wiem, jak nazywać "Rechot Brechta". Nie chcę mówić, że to spektakl, ale też i nie koncert. Może po prostu spotkanie z ludźmi? Ono jest najważniejsze. Co do songów Odrzuciliśmy utwory najbardziej oczywiste, najbardziej znane szlagiery. Wybraliśmy te, które odsłaniają inną stronę człowieka i stały się mi bliskie. Niektóre z nich, jak "Jenny Piratka" czy "Ballada o piekielnej Lili", chodziły za mną od dawna, tylko wciąż nie wiedziałam, jak je rozgryźć. Jak spowodować, żeby widz zapomniał, jak te piosenki się kończą, i przeżył prawdziwe zaskoczenie. Na przedstawienie złożą się nie tylko piosenki. Będę też trochę mówi