"Parady" w reż. Edwarda Wojtaszka w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Inscenizacja "Parad" Jana Potockiego w warszawskim Teatrze Polskim przywraca blask konwencji komedii dell'arte. Premiera została poprzedzona warsztatami, dzięki czemu aktorzy rozpoczęli próby solidnie przygotowani do zderzenia z bardzo wymagającą formą. Rezultaty tej pracy są godne podziwu, mamy bowiem do czynienia ze spektaklem odwzorowującym odległą stylistykę, ale jednocześnie żywym, aktualnym, pełnym energii i niewymuszonego humoru. Doskonały użytek z maski i charakteryzacji, perfekcyjny ruch graniczący z akrobatyką, precyzyjnie modulowany głos spotykają się tu z elementami improwizacji, nawiązującymi do naszej współczesności (dobiegają echa afery Amber Gold), a nawet lokalnej topografii (Kasander wyprawia się na mulicy do Indii w okolice Komorowa i na Chomiczówkę). Zespołowość gry i wyrafinowane solówki, jak choćby niezwykła przemiana Pawła Krucza w Arlekina-Gila, a na koniec przejmująca scena demakijażu, kiedy aktor już bez maski, bez