Kiedy w drugiej połowie lat pięćdziesiątych w Teatrze Ateneum wystawiono "Tramwaj zwany pożądaniem" Tennessee Williamsa, "cała Warszawa" zatrzęsła się w szoku. To, o czym traktowała sztuka, było wówczas tak drastyczne obyczajowo, że aż trudno było uwierzyć, iż ze sceny moża mówić o podobnych sprawach.
Mąż, który okazał się homoseksualistą. eksponowanie fizycznego związku w małżeństwie, wreszcie osnucie fabuły wokół nimfomanii głównej bonaterki - nie były to tematy do roztrząsania w owych purytańskich czasach. Kreacja Aleksandry Śląskiej w roli Blanche nadała inscenizacji rangę wydarzenia artystycznego. Mistrz melodramatu w amerykańskiej dramaturgii nie byłby nim, gdyby ograniczył się do powierzchownej obserwacji. Williams przedstawia jednak i zderzenie kultur, i środowisko najniższej warstwy robotników, wywodzących się z naturalizowanych przybyszów ze świata (główny bohater jest Polakiem, jego kumpel - Hiszpanem) i mechanizm samoistnego tworzenia się porządku społecznego. Dlatego też "Tramwaj zwany pożądaniem", obok "Szklanej menażerii'', jest stale wykorzystywany w światowym repertuarze teatralnym. Wprowadza ją kolejny raz na scenę Teatr Mały, w reżyserii Waldemara Matuszewskiego, scenografii Małgorzaty Treutler z Aleksandrą Zawier