Tytuł utworu Józefa Hena niesie zamierzoną dwuznaczność, dotyczącą ironicznego określenia głównego konfliktu sztuki. Oto bowiem bohaterka - popularna aktorka dramatyczna - oszkalowana artykułem jakiegoś plotkarskiego magazynu postanawia wyzwać prezesa tego pisma na pojedynek. Ta absurdalna decyzja wywołuje przeróżne konsekwencje. I tak "błahostka", artykulik w kolorowym czasopiśmie, uruchamia wcale niebłahą lawinę zdarzeń. Określenie "błahostka" da się także zastosować do formy sztuki. Lekkiej, używającej wielu wypróbowanych komediowych chwytów, przywodzącej na myśl klasyczne dzieła francuskiej farsy końca XIX i pierwszych dziesięcioleci XX wieku. Zderzenie współczesnej, aktualnej problematyki, bo czyż z sensacyjnymi doniesieniami dotyczącymi prywatnego życia wielkiego świata nie mamy do czynienia niemal codziennie, z tradycyjną teatralną formą daje niezaprzeczony komiczny efekt. Budują go w przedstawieniu Tomasza Zygadły przede wszystk
Tytuł oryginalny
Błahostka
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 133