EN

12.06.2001 Wersja do druku

Błahostka

NOMEN OMEN: rzeczywiście, błahostka. Miała być sztuka o tym, czym jest dzisiaj honor i czy warto przywiązywać do niego wagę, a powstał wydłużony skecz o niewydarzonym pojedynku, na który słynna aktorka wyzywa wydawcę żółtej prasy. Temat z życia wzięty, z lekką przymieszką satyryczną mógł stać się zaczątkiem dobrej komedii. Nie stał się jednak. Autor, pisarz przecież znakomity, nie poradził sobie z pomysłem - zwłaszcza końcówka wyraźnie wymknęła mu się spod kontroli. Szkoda, bo były w tym spektaklu momenty trafnej obserwacji środowiskowej, kilka niezłych dowcipów i zarysy ciekawych postaci (zwłaszcza Adrianna Biedrzyńska jako kobieta pracująca, co żadnej pracy się nie boi). Obejrzeliśmy więc kolejny spektakl, który może być uważany za dowód, jak niełatwo skroić dobrą komedię.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Błahostka

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna nr 136

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

12.06.2001

Realizacje repertuarowe