"Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" to kolejne chybione przedstawienie z cyklu TR.PL, który miał prowokować do dyskusji o Polsce, a prowokuje do pytań o dalsze losy Rozmaitości.
W sztuce Wojcieszka kumulują się błędy popełniane na tej scenie od ubiegłego sezonu: promowanie słabej dramaturgii tworzonej przez ludzi nie mających o teatrze pojęcia, dopuszczanie do premiery spektaklu, nad którym praca powinna trwać jeszcze długie miesiące, by zespół, który firmuje takie przedsięwzięcie, się nie ośmieszał ("Weź, przestań" Jana Klaty), zagłuszanie zdrowego rozsądku artystowską pychą, czego wyrazem był "Giovanni" Grzegorza Jarzyny. Teraz zaś Wojcieszek poniósł, pierwszą w karierze, klęskę - wystawił spektakl pozbawiony klarownej idei, dowcipu, dobrych dialogów, źle zagrany i, zwyczajnie, niemądry. Takiego efektu można się było spodziewać (lub go uniknąć) już po otwartej próbie czytanej, która obnażyła słabą jakość tekstu Masłowskiej. Ale chichot znajomych na widowni oraz głosy krytyków, że sztuka ma pęknięcia, za to nie ma fabuły i w tym jej urok, były najwyraźniej zbyt miłe dla ucha.