"Bolesław Śmiały" w reż. Bartosza Zaczykiewicza w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Słaba sztuka Stanisława Wyspiańskiego i taka jej realizacja w warszawskim Teatrze Polskim. W czasach ciągle powracającego sporu o miejsce Kościoła w państwie, debat o kształcie państwa świeckiego wybór sztuki "Bolesław Śmiały" Stanisława Wyspiańskiego jest jak najbardziej wskazany. Logiczne uzasadnienie nie zawsze wystarcza, o czym świadczy ta premiera. Porwać się na "Bolesława" jest przedsięwzięciem śmiałym, bo to nie najlepsza sztuka Wyspiańskiego. Jacek Popiel zdawał sobie z tego sprawę, bo do scenariusza włączył inne teksty Wyspiańskiego. Nie pomogło to całej opowieści. Powstał spektakl jałowy, niespójny i zawieszony w próżni. Niespójność nie jest zresztą żadnym odkryciem. Wkładkę obsadową uzupełniono dość kuriozalną informacją, że kształt artystyczny spektaklu "jest wynikiem różnych stanowisk estetycznych i interpretacyjnych reżysera Bartosza Zaczykiewicza oraz dyrektora Andrzeja Seweryna". Nie wiem, jaka była pierw