"Lady Day" w reż. Natalii Babińskiej i "Na końcu tęczy" w reż.Dariusza Miłkowskiego w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Pisze Marcin Hałas w Śląsku.
Trudno nie dostrzec podobieństw pomiędzy bohaterkami tych spektakli: obie były na szczycie i obie dotknęły dna. Teatr Rozrywki przybliża widzom postacie Billie Holiday i Judy Garland. Silą rzeczy wyszedł też pojedynek pomiędzy Anną Sroką a Marią Meyer. Wynik dla widzajest jasny: doświadczenie góruje nad młodością, talent dojrzały nad talentem szlifowanym. Zapewne ciekawa byłaby odpowiedź dyrektora Dariusza Miłkowskiego, na pytanie o powody, dla jakich dwa w gruncie rzeczy podobne widowiska muzyczne pojawiły się na tej samej, kameralnej scenie Teatru Rozrywki niemal jednocześnie. Anna Sroka wciela się w rolę Billie Holiday, jest to właściwie monodram muzyczny. Kwestie wypowiadane przez akompaniującego artystce Włodzimierza Nahornego trudno uznać za rolę, to raczej - z całym szacunkiem dla Nahornego, który przecież ambicji aktorskich nie ma - przerywniki, mające raczej dać Sroce czas na przebranie się w inny strój niż skontrapunktować akcj�