Wszystko, co najlepsze w polskim teatrze, zaprezentowano w Krakowie. Szkoda, że ma to niewiele wspólnego z codziennością polskich scen - pisze Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym.
Podczas krakowskiego Festiwalu tryumfowały "Opowieści afrykańskie" Krzysztofa Warlikowskiego (moja recenzja w numerze 50/2011 "TP") - co cieszy, bo spektakl niesłusznie zebrał u polskich krytyków złe opinie. Jury tegorocznej edycji Boskiej Komedii pozostałe nagrody tradycyjnie rozdzieliło pomiędzy niemal wszystkich uczestników konkursu - w tym sensie werdykt rozczarowuje: jest uprzejmy i wyważony kosztem wyrazistości i opiniotwórczej siły. Jest to jednak sprawa drugorzędna. W moim odczuciu - podzielanym, jak sądzę, przez tłumy wypełniające teatralne i nieteatralne sale festiwalowych prezentacji - najcenniejsza w Boskiej była możliwość obejrzenia najlepszych, najgłośniejszych produkcji minionego sezonu. Odmiennie bowiem niż werdykt, sam zestaw prezentowanych spektakli i nazwisk (m.in. Borczuch, Garbaczewski, Kleczewska, Lupa, Rychcik, Strzępka, Warlikowski) był bardzo wyrazisty i (na szczęście!) nie oglądał się na konserwatywne gusta. Boska stworzył