Na finał zostaje potężna miska parujących klusek (kartoflanych) i bateria kieliszków (z kartoflami w procentach). Wcześniej też jest smacznie oraz zabawowo, ale i z nutą zadumy.
Taka jest sztuka o "Gargantui i Pantagruelu". A ponieważ teatr wedrze się wszędzie, więc dostał się na samą górę pubu Łódź Kaliska. Tam właśnie swoje najnowsze sceniczne danie serwował Piotr Bikont (reżyser filmowy, teatralny, pisarz, felietonista). Znany smakosz dzielący się rozkoszami stołu m. in. w korespondencjach wymienianych z Krzysztofem Makłowiczem, nade wszystko kocha kuchnię teatralną. Sławną, niecałkiem realistyczną, XVI-wieczną opowieść Rabelais "Gargantua i Pantagruel", zamiast chłopom jak dęby powierzył trzem aktorkom związanym z Teatrem Nowym: Mirosławie Olbińskiej, stworzonej do wszystkiego co niebanalne a dawno nie oglądanej na macierzystej scenie, Beacie Kolak i Joannie Fidler (do niedawna związanej z Nowym). Przy obieraniu ziemniaków panie w siermiężnych strojach śpiewają trudne psalmy Knittla (napisane na Warszawską Jesień 2001) i przedstawiają historię przeżyć Gargantui, który to spłodził syna Pantagruela, co od