Ogień buchający z pieca, pieśni śpiewane w dwóch językach, średniowieczny Wrocław, mrożące krew w żyłach sceny zakończone happy endem - taki jest wrocławski "Dzwon grzesznika". O dzwonach mówi się, że mają duszę. Od najdawniejszych czasów towarzyszą człowiekowi. Rozbrzmiewają w chwilach wyjątkowych, oznajmiając narodziny i śmierć, triumfy i upadki. Spełniają też funkcję magiczną, podobno odpędzają złe moce (dlatego nosili je zawsze przy sobie średniowieczni wagabundzi). W podhalańskich domach wciąż spotkać można dzwony odpędzające ponoć klęski żywiołowe. Do najstarszych, zachowanych do dziś dzwonów należy chiński dzwon z VIII w. p.n.e. Tytułowy dzwon grzesznika to prawdopodobnie będący arcydziełem sztuki ludwisarskiej dzwon z wieży kościoła Marii Magdaleny, ważący sześć ton, a odlany został 17 lipca 1368 r. (Niektórzy utrzymują, że był to raczej dzwon z 1507 r., który bił aż do 1887 r., kiedy to podcza
Tytuł oryginalny
Bije grzeszny dzwon
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Dolnośląska nr 17