Są różne szkoły. Jedna nakazuje, by kłaść się spać i budzić rano z Polską na ustach, śnić Orła Białego (najlepiej to koronie), mieć niewzruszone poczucie dumy i wyższości nad innymi z tego powodu, że się Polakiem jest, nie myśleć inaczej i o niczym, jak tylko po polsku o polskości, żyć polskością, karmić nią pompować, nadymać, zamykać te polskości na wieki wieków amen. Inna - uzyskująca w ostatnich latach znaczące wpływy - koncepcja sugeruje coś zgoła odwrotnego odrzucenie plemiennych obciążeń, przezwyciężenie przesądów bogoojczyźnianych, przywiązania do języka, kultury, tradycji, rezygnacje z obywatelstwa, odcięcie od zaściankowych korzeni, upodobnienie do innych, cywilizacyjną unifikację, rozpłynięcie w wielkim europejskim morzu ludzi rzekomo nijakich, ale wolnych, szczęśliwych i bogatych, hosanna! Prawdopodobnie mamy tu do czynienia z dwiema stronami tego samego medalu. Nie znajdziemy się nigdy naprawdę w Europie, jeżeli
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza, nr 253