"W oczach Zachodu" Josepha Conrada w reż. Janusza Opryńskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Rok Josepha Conrada minął właściwie bez echa. Nie przywrócił patronowi należnego mu miejsca w polskiej kulturze. Tym bardziej warto przypomnieć, że w ostatnich miesiącach dwukrotnie inscenizowano jego najbardziej niezwykłą powieść - "W oczach Zachodu". W ubiegłym roku sięgnął po nią Jan Englert, realizując spektakl telewizyjny w oparciu o adaptację Michała Komara i Zygmunta Hübnera, którą ten ostatni wprowadził na scenę w 1980 r. w warszawskim Teatrze Powszechnym. Przedstawienie Englerta przejdzie zapewne do historii głównie jako wysmakowany filmowo obraz realizowany w pięknych wnętrzach z udziałem znanych aktorów o dość pogmatwanej fabule. Z wersją, jaką zrealizował Janusz Opryński na scenie kameralnej Teatru Polskiego w Warszawie, zapewne będzie inaczej. Opryński jak mało kto czuje ducha Wschodu. Owocem tej miłości była m.in. znakomita inscenizacja "Braci Karamazow", która objechała ważne festiwale teatralne w kraju i za granicą, or