"Biesy" wg Fiodora Dostojewskiego w reż. Krzysztofa Jasińskiego w Krakowskim Teatrze STU. Pisze Zofia Ulańska w Teatrze dla Was.
Dlaczego "Biesy" w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego, nieschodzące z afisza krakowskiego Teatru STU od 2007 roku, cieszą się niesłabnącą popularnością? Być może zawdzięczają to mistycznemu charakterowi widowiska i talentowi kolejnych pokoleń aktorów, ale może także - wierności literaturze? Polifonię wprowadza już w pierwszych minutach trzy i półgodzinnego spektaklu śpiew kameralnego chóru Woskresinnia, który wraz z zapachem kadzidła i odbijającymi się w lustrach lichtarzami przenosi widzów do monasteru. Tam odbywają się - ramowe dla prawie każdego aktu przedstawienia - sceny spowiedzi Mikołaja Stawrogina. Świece i lustra są również niezbędnymi elementami wystroju dawnych salonów, gdzie wkrótce się przenosimy, ale też rekwizytami towarzyszącymi samotnym, egzystencjalnym rozterkom. W przeciwieństwie do recenzentki Magdy Jasińskiej*, według której tajemnicza aura wytworzona przez muzyczny komentarz oraz wierność fabule są najmocniejs