- Prawdopodobnie Ślązacy mają w genach tęsknotę za rodzinną ziemią. Ale to nie tylko jest ziemia. To są ludzie, to są krewni, to są budynki, pejzaże, to są także obyczaje, pewien system wartości. STANISŁAWA BIENIASZA, dramaturga i pisarza rodem z Zabrza, w dziesiątą rocznicę śmierci wspomina Krzysztof Karwat.
Drogiemu Krzysiowi Karwatowi, mojemu alter ego, z najlepszymi życzeniami. Zabrze, 28.11.1997". Pośrodku podpis. Z gatunku tych raczej "czytelnych", mimo że tego wieczoru Staszkowi lekko drżały dłonie. Bo już grała w nim adrenalina, choć do rozpoczęcia jego spotkania autorskiego, które właśnie miałem poprowadzić, zostało jeszcze parę chwil. To delikatne podniecenie zapewne wzięło się stąd, że znaleźliśmy się w jego rodzinnym mieście, a na reakcjach i opinii ziomków zawsze bardzo mu zależało. Po latach znowu otwieram egzemplarz "Niedaleko Kónigsallee", bodaj najlepszej powieści w jego dorobku prozatorskim, i czuję się dziwnie, bo ta dedykacja jest - jak by to powiedzieć? - trochę niezręczna i koślawa. Rzecz jasna, nie w znaczeniu grafologicznym. Chodzi o to, że przecież ani wtedy nie byłem, ani dzisiaj nie jestem "alter ego" Stanisława Bieniasza. Owszem, lubiliśmy się i coś tam o sobie wiedzieliśmy, ale chyba nie aż tak wiele. Dzieliła nas