"Ballady i romanse" w inscenizacji Pawła Aignera to zaskakujące i wielobarwne widowisko, które ukazuje jedno z najważniejszych dzieł literatury polskiej z niemałym dystansem i poczuciem humoru.
Adam Mickiewicz napisał "Ballady i romanse", które stały się manifestem polskiego romantyzmu, niemal dwieście lat temu. W opozycji do oświeceniowego "szkiełka i oka" odwoływał się do zjawisk nadprzyrodzonych, przywołując nieziemskie istoty, ponad wszystko wychwalając uczucia, intuicję i wiarę jako narzędzia poznawania świata. Opowiedziane w balladach historie często komiczne czy groteskowe z perspektywy współczesnego odbiorcy, wychowanego w popkulturze, która całymi garściami czerpie z romantyzmu właśnie, momentami stają się opowieściami rodem z filmów grozy. Twórcy inscenizacji odeszli od pełnego patosu i zadęcia sposobu odczytania słów wieszcza i postanowili ukazać je przez pryzmat współczesności i wspomnianej estetyki. Na scenie Banialuki doszło więc do swoistego "zapętlenia czasu" widocznego także w przepięknych kostiumach (autorstwa Zofii de Ines) i muzyce (kompozycje Pawła Klimka). Pełne przepychu kontusze i żupany uzupełniają w