"Daroha u Betlejem" to popis technik teatralnych i znakomitej scenografii, ale by w pełni zrozumieć treść trzeba mieć przynajmniej elementarną znajomość języka białoruskiego i opowieści jasełkowych.
Bajkę o osiołku, któremu ZGwiazda Betlejemska nakazała podróż do Betlejem w poszukiwaniu Boga napisał wykładający w Lublinie Białorusin Siarhiej Kavalou. Bajkę zabawną, niegłupią, świetnie zaadaptowaną przez Teatr Czrevo i wyreżyserowaną przez Łucję Grzeszczyk na potrzeby wędrownej trupy teatralnej. O wędrownym i umownym charakterze spektaklu "Daroha u Betlejem" mogą świadczyć choćby pilotki i cyberpunkowe gogle założone przez aktorki w scenie wprowadzającej widzów w magię teatru. Chwilę później wjedzie na scenę niesamowity pojazd, jakże chętnie wykorzystywany przez teatry nieinstytucjonalne jako ruchoma scena i takaż scenografia, ba nawet garderoba. Bo Joanna Troć oprócz animowania wdzięcznym i głupiutkim osiołkiem, przebiera się również za wrednego gospodarza, który okaże się zwykłym kapusiem, zaś towarzysząca jej nie tylko ze skrzypcami Ewa Kot będzie musiała nadać życie różowiutkiemu prosiakowi. Pomysł jak stworzyć ciało