EN

23.03.2005 Wersja do druku

Biegnij Bończyk, biegnij

"Depresjoniści" Jacka Bończyka i Zbigniewa Krzywańskiego na XXVI PPA. Dla e-teatru pisze Agnieszka Kłos.

No i doczekaliśmy się wielkiego deja vu. Powrócił na scenę Obywatel GC w ciele Jacka Bończyka. Tego wieczoru wszystko było nowe, albo na takie wyglądało. Światło, telebim zawieszony nad głowami muzyków, aranżacja muzyki i wcielenie samego Bończyka. Nie każdy mógł je wytrzymać. Głośny, miejscami ostro brzmiący koncert wypłoszył z sali entuzjastów starego, wypróbowanego Bończyka. Uwodzącego swoim głosem, spokojem i klasyczną interpretacją pieśni francuskich. Tak, za takim Bończykiem tęskniły tłumy. Dojrzały artysta zaryzykował i doczekał się reorganizacji swojego stylu. Scenicznego zachowania też. A nawet kreacji. Z nieco zblazowanego faceta, Bończyk zmienił się tego wieczoru w modnego, metroseksualnego artystę. Oryginalnego? Nie, po prostu jednego z wielu. Ale od początku to miał być eksperyment artystyczny. Jak cała płyta, którą ten koncert promował. "Depresjoniści" to dzieło - wypadkowa pewnego spotkania Bończyka z gitarzy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Agnieszka Kłos

Data:

23.03.2005