"Biedronki powracają na ziemię" w reż. Piotra Kruszczyńskiego w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Jacek Wakar Dzienniku - dodatku Kultura.
Spektakl "Biedronki powracają na ziemię" miał być rozpięty między naturalizmem opisu rosyjskiej beznadziei a metaforą upadku człowieka. Nic z tego, bo z pustego, czyli sztuki Sigariewa, i reżyser Piotr Kruszczyński nie naleje. Rosyjska dramaturgia współczesna cieszy się w Polsce i popularnością odmierzaną licznymi wystawieniami, i dobrą sławą. Zasługa to przede wszystkim Nikołaja Kolady z jego najważniejszymi utworami: "Procą", "Merylin Mongoł" oraz "Martwą królewną", ale i Wasilija Sigariewa właśnie. W "Plastelinie" i "Rodzinie wampira" pokazał on pisarski nerw, portretując bez znieczulenia domowe i rodzinne patologie. "Biedronki powracają na ziemię" - mniej znana jednoaktówka artysty - po raz pierwszy trafia na polski grunt. Po klęsce w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu można powiedzieć twardo, że nie wszystko, co rosyjskie, warte jest grania. I odradzać kolejnym inscenizatorom następnych prób. Sigariewowi zdawało się najwyraźniej, że