EN

10.03.1970 Wersja do druku

Biedny Pigmalion

RÓŻEWICZ próbuje wysnuwać dra­maty z najbanalniejszych i najpos­politszych sytuacji. Aktualnymi środkami pisarskimi przedłuża tradycję naturalistów, którzy przed laty doszli do wniosku, że zwykły aptekarz z prowin­cji ma prawo do takich samych trage­dii, jakie niegdyś przypisywano królom i wielkim bohaterom, pozostawiając sza­rym ludziom komikę. Z tej dawnej za­sady pozostała rzecz trudną do usunię­cia, mianowicie że ludzie pospolici w swoich nawet prawdziwych tragediach pozostają jednak nadal śmieszni, nie wiadomo zresztą dlaczego śmieszniejsi np. od Napoleona podtruwanego i z wolna idiociejącego na wyspie św.He­leny przy grze w szachy naturalnej wielkości. Czyżby dlatego, że trudno się śmiać z faceta, który w innej fazie swego życia posyłał na rzeź olbrzymie armie, co zaiste nie było do śmiechu. Toteż Różewicz chcąc przedstawić prawdziwą tragedię człowieka, który... nie został Napoleonem i już przekonał się, że nim nie zost

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Polski nr 58

Autor:

Jerzy Zagórski

Data:

10.03.1970

Realizacje repertuarowe