"Przodownicy miłości. Rewia związkowo-robotnicza" Harolda Rome'a w reż. Jacka Mikołajczyka w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku.
Twórcy "Rewii związkowo-robotniczej" inspirowali się kultowym musicalem z końca lat 30. XX wieku. W tamtym spektaklu prawdziwe szwaczki przewrotnie, z wdziękiem i polityczną pasją komentowały blaski i cienie robotniczej Ameryki. W porobotniczym Sosnowcu w 2020 r. to mógł być hit Niestety, wyszedł raczej nudny produkcyjniak. Zabrakło nie tylko autentyczności i energii, ale przede wszystkim pomysłu na tę opowieść. Z wyjątkiem pierwszego numeru - o wiele obiecującym tytule "Podrywaj mnie na przekaz społeczny" - aktorzy Teatru Zagłębia przez półtorej godziny wykonują smętne piosenki w zgrzebnej choreografii, spektakl pełny jest grubo ciosanych dowcipów, lokalnych nawiązań i siermiężnych aluzji politycznych. Jest coś o Wałęsie, Janku Kiepurze, a nawet Trumpie. W końcu właściwie nie wiadomo, o co w tym wszystkim chodzi. Pozbawione dramaturgii przedstawienie, mimo heroicznych wysiłków świetnej Mirosławy Żak w roli konferansjerki, szybko grzęźni